Wtorek rano, telefon do małżonki Dzień dobry, WOJSKO POLSKIE, czy przebywa pani pod adresem? i jak się pani czuje? Całe wojsko do jednej osoby? No nic.
Niedługo później kolejny telefon sanepid, dzień doby. No i standard, kto z kim, po co, dlaczego, jak długo itp. numery telefonów, pesele… Pouczenie, Że od teraz powinniśmy używać aplikacji „Moja kwarantanna” i tu kolejny problem, Żona tłumaczy, Że ja nie mogę używać, bo mam służbowy telefon i nie mogę instalować nieznanych aplikacji w słuchawce konsternacja… yyyYY, a to nie macie innego telefonu? potem pytania o kwarantannę, co wolno, czego nie. Czy ja będąc na kwarantannie muszę pracować, czy nie? Pani się otwiera, mówi, Że ona nie wie, Że ona się zajmuje czymś innym, Że szła po kawę i ją złapali do dzwonienia, to dzwoni. Żeby się dowiadywać w zusie.
Ja w międzyczasie umawiam wizytę w POZ, niech i mnie przebadają!
Po pewnym czasie SMS z Pomocy Społecznej, jeśli potrzebujemy wywozu Śmieci, psychologa czy zakupów, to mamy się kontaktować z numerem telefonu XXX.
O, nawet to nieźle zorganizowane, pomyślałem. To dzwonimy, pani z opieki społecznej trochę zdziwiona, ale przekierowuje na odpowiedni numer, no, my byśmy potrzebowali wywozu Śmieci, podajemy adres, my to zlecamy zewnętrznej firmie, ktoś się z państwem skontaktuje. No dobra.